General

Formuła 1 potrzebuje włoskiego kierowcy: Oto najnowsze perspektywy
Wraz z ogłoszeniem Nico Hulkenberga przez Haasa i Logana Sargeanta przez Williamsa wszystkie miejsca na starcie zostały zapełnione. Po raz kolejny jednak na starcie nowego sezonu Formuły 1 zabraknie włoskiego kierowcy. GPblog podsumowuje sytuację i przygląda się perspektywom na przyszłość.
Jest dużo Włoch, ale nie wśród kierowców
W kalendarzu kolejnego sezonu Formuły 1 znajdą się dwa wyścigi we Włoszech - Monza i Imola. W 2020 roku pojawił się nawet trzeci - Mugello. Świadczy to o dużej uwadze Formuły 1 dla Włoch, także dzięki ogromnej puli fanów, jaką przynoszą.
Nawet na liście zespołów znajdziemy dużo Włoch, z nie mniej niż trzema włoskimi zespołami: Ferrari, AlphaTauri i (częściowo) Alfa Romeo. Dodatkowo Ferrari dostarcza również silniki do Haasa. Scuderia di Maranello, nawiasem mówiąc, jest jednym z historycznych zespołów w Formule 1, jednym z najbardziej wspieranych i obecnym od pierwszej edycji Mistrzostw Świata.
Mimo tych przesłanek, liczba włoskich kierowców w Formule 1 będzie zerowa i w tym roku znów tak było. Nie żeby w poprzednich latach było lepiej - w 2017 i w latach 2019-2021 włoskich barw bronił tylko Giovinazzi. Ostatnie pole position Włocha miało miejsce w 2009 roku, Fisichella na Spa, natomiast ostatnie zwycięstwo datuje się na 2006 rok, ponownie Fisichella w Malezji, czyli już 16 lat temu.
Włoscy kierowcy w Formule 1
Wspomniany Giovinazzi jest wręcz jedynym włoskim kierowcą, który ściga się w Grand Prix od 2012 roku. Przed nim ostatni byli w 2011 roku Jarno Trulli i Vitantonio Liuzzi, którzy jednak bronili barw dwóch drugoligowych zespołów - Team Lotus i HRT.
Jeśli spróbujemy poszerzyć obraz o kierowców rezerwowych, to poza Giovinazzim znajdziemy ostatnio tylko trzy inne nazwiska. Pierwszy w kolejności chronologicznej jest Luca Ghiotto, który w 2017 roku testował dla Williamsa, ale potem pozostał w Formule 2, gdzie dzierży kilka rekordów głównie ze względu na liczbę wyścigów, w których startował. W wieku 27 lat nie jest już młodym prospektem, a w ostatnim roku poświęcił się głównie klasom wyścigowym spoza piramidy serii Formuły.
Ostatnio, w 2021 roku, pojawiają się nazwiska Antonio Fuoco i Davide Rigona, obu kierowców testowych Ferrari. Ten pierwszy, klasa '96, od 2018 roku nie jest regularnym kierowcą w Formule, a w 2022 roku ścigał się w World Endurance Championship. Rigon natomiast jest o 10 lat starszy i ścigał się w ostatnich 24 godzinach Le Mans razem z Fuoco.
W poszukiwaniu talentu
Może w takim razie w kategoriach znajdujących się bezpośrednio poniżej Formuły 1 jest jakaś ukryta perełka? Jeśli jednak spojrzymy na Formułę 2, to obraz jest równie ponury. W zakończonym właśnie sezonie na tor wyjechał tylko jeden włoski kierowca i to tylko na jednym torze. Luca Ghiotto, o którym wspominaliśmy wcześniej, wyjechał na tor dla DAMS na Monzy jako zmiennik, zajmując trzynaste miejsce i przechodząc na emeryturę.
Idąc krok niżej, w Mistrzostwach Świata Formuły 3, znajdujemy jeszcze kilka nazwisk. Francesco Pizzi ścigał się cały sezon dla Charouz, zdobywając punkt na Imoli, jedyny w sezonie dla jego zespołu. Pizzi przybył do Formuły 3 po zaledwie dwóch latach w Formule Samochodowej, w której dawał dobre występy, zwłaszcza we włoskiej F4. Obok niego w Charouz, Alessandro Famularo ścigał się tylko przez jedno Grand Prix. Urodził się w 2003 roku w Wenezueli, ale ściga się z włoską licencją i do tej pory wygrał tylko jeden wyścig w Formule 4.
W tej samej kategorii znajdziemy również Enzo Trulli, syna Jarno, który zdobył zero punktów swoim Carlinem, radząc sobie gorzej niż obaj jego koledzy z zespołu. Trulli ma 17 lat i zdobył mistrzostwo UAE Formuły 4 w 2021 roku, podobnie jak Pizzi rok wcześniej. W Formule 3 znajdziemy także Federico Malvestiti, który ma jednak 22 lata. On również ma zero punktów u Jenzera, czyli najgorszy z trzech kierowców szwajcarskiego zespołu.
Patrząc za to na europejską F3 Regional, w której już widać większą obecność Włochów, wyróżniają się dwa nazwiska, drugie i ósme w klasyfikacji końcowej. Pierwszym z nich jest Gabriele Minì, 17 lat, który ściga się dla ART i ma za menedżera Nicolasa Todta, syna Jeana, a także agenta Leclerca. Minì w 2020 roku był najmłodszym w historii zwycięzcą włoskiej F4. Drugi jest Leonardo Fornaroli, 18 lat, który zamiast tego ściga się dla Trident.
Nowa nadzieja
Schodząc do Formuły 4, znajdujemy jednak to, co jest chyba największą nadzieją włoskiego motorsportu: Andrea Kimi Antonelli. Szesnastolatek z Bolonii, w zeszłym sezonie zdobył mistrzostwo Włoch i Niemiec w Formule 4 z zespołem Prema - w swoim pierwszym pełnym sezonie w tej kategorii - a w przyszłym roku ponownie będzie się ścigał w Formule Regionalnej z zespołem Prema. Od 2018 roku jest również częścią akademii Mercedesa.
W wywiadzie udzielonym przez GPBlog, Antonelli wyjaśnia, że celem na przyszły rok jest próba wygrania również w najwyższej kategorii. "Celem jest, jak zawsze, próba zwycięstwa, ale myślę, że ważne jest również uczenie się, zdobywanie jeszcze większego doświadczenia i uczenie się jeszcze więcej, na torze i poza nim" - mówi Antonelli, który w ten sposób ma nadzieję przybliżyć się do swojego marzenia - i wielu włoskich fanów - o dostaniu się do Formuły 1. "Jeśli uda mi się tam dostać, to potem moim celem będzie zostanie mistrzem.
W Formule Regional nie znajdzie jednak Minì, który w 2023 roku będzie się ścigał w F3. Obaj są być może największymi włoskimi talentami i to również nazwisko Antonelli podaje, gdy jest pytany o to, kto jak dotąd zrobił na nim największe wrażenie wśród włoskich kolegów. "W przeszłości ścigałem się z nim w gokartach, ale tak naprawdę nigdy się nie zderzyliśmy, bo jako że jest on o rok starszy, trudno było nam się spotkać. Myślę jednak, że on także jest bardzo silnym kierowcą".
Antonelli nie potrafi również wyjaśnić, dlaczego w głównych seriach brakuje włoskich kierowców. "Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego, nie mógłbym powiedzieć. Ale jest to z pewnością godne ubolewania, ponieważ jak już powiedziałem wcześniej brakuje włoskich kierowców" Kierowca Premy ma jednak nadzieję, że w przyszłości sytuacja może się zmienić. 'Byłoby miło być następnym włoskim kierowcą w Formule 1' - mówi. Wszyscy włoscy fani Formuły 1 również mają taką nadzieję, licząc na to, że znów zobaczą Włocha na najwyższym stopniu podium, czego brakowało od roku urodzenia Antonellego, czyli 2006.
Odtwarzacz filmów